Sally i Andy w swą pięćdziesiątą rocznicę ślubu poszli odwiedzić swoją starą
szkołę. Później, kiedy z niej wychodzili, z przejeżdżającej akurat
furgonetki bankowej wypadł im pod nogi worek z pieniędzmi. Nie myśląc wiele
wzięli kasę do domu. Tam Andy zaproponował, by zadzwonić na policję i
zwrócić znalezisko, a Sally obstawała przy tym, aby pieniądze zatrzymać. Na
drugi dzień do drzwi zapukali policjanci.
– Dzień dobry, czy nie widzieli państwo przypadkiem worka z nadrukiem banku,
który, być może, leżał gdzieś na poboczu lub trawniku?
– Nie, niczego nie widzieliśmy panie oficerze – odrzekła Sally, lecz Andy
już wyrwał się do przodu i przytaknął skwapliwie, że owszem wiedzieli i…
– Nie, nie! – zawołała zaraz Sally. – Niech go pan nie słucha, on ma
demencję starczą, Alzheimera, wiele rzeczy mu się wydaje, nie ma kontaktu z
rzeczywistością…
Ale policjant zdążył się już zainteresować. Gestem dłoni uciszył kobietę i
poprosił Andy’ego by opowiedział od początku. Staruszek wziął głęboki wdech
i zaczął:
– To było tak. Kiedy wczoraj Sally i ja wracaliśmy ze szkoły…
– Dobra, John! – zawołał policjant do swego kolegi – Nic tu po nas. Zwijamy
się…
Kategorie