Dwóch wybitnych pracowników stołecznego banku pojechało na delegację na głęboką prowincję i oczywiście zajrzało do miejscowego baru.
Piją spokojnie piwko, kiedy do baru wchodzi miejscowy pijaczek – zarośnięty, brudny, z mętnym wzrokiem wyrażającym bezmiar cierpienia, trzymający w trzęsących się rękach Play Station.
– Czy ktoś by chciał kupić tę konsolę? – odzywa się z nadzieją w głosie.
Jeden bankier nachyla się do drugiego i mówi szeptem:
– Ty, patrz! Ta konsola niczego sobie! Kupiłbym dla mojego Piotrusia. Ale musimy go podejść, żeby nam ją za bezcen sprzedał!
– A ile chcesz za te konsolę? – pyta się drugi przyjezdny.
– 500 złotych – odpowiada miejscowy.
– Chodź Pan do nas – zaprasza go z uśmiechem. – Wypijemy po setce…
Facio z radością przyjmuje zaproszenie, siada przy stoliku i z wielką rozkoszą wypija podstawioną mu setkę czystej. Przyjezdni poklepują go po plecach i mówią:
– Słuchaj, przyjacielu! Ale 500 złotych to za dużo. Musisz coś opuścić!
– No, dobra… Niech będzie moja strata – 450!!!
– Też drogo, przyjacielu! Może jeszcze po setce?
– Jak najbardziej…
Wypijają znowu. Potem miejscowy właściciel konsoli obniża cenę do 400 złotych, potem do 300 złotych, w końcu obniża cenę do 100 złotych.
Ale przyjezdnym jeszcze i to było za dużo.
– Może jeszcze po setce?
Facio wypija i mówi:
– Dzięki Wam bardzo, dobrzy ludzie. Nawet nie wiecie, jak mnie łeb napier*alał po wczorajszej imprezie. Teraz już lepiej! Gdyby nie Wy, to bym musiał tę konsolę dziecka sprzedać…
Kategorie