Byłem raz na spotkaniu VIP-ów. W pewnym momencie spostrzegłem Billa Gatesa siedzącego na kanapie i pijącego drinka. Byłem umówiony na spotkanie z bardzo ważnym klientem, który trochę się spóźniał. Będąc śmiałym facetem, podszedłem do Gatesa i przedstawiłem się.
Wyjaśniłem mu, że przeprowadzam bardzo ważny interes i dodałem, jak bardzo by mi pomogło, gdyby podszedł do mnie, kiedy będę z klientem i powiedział do mnie: „Cześć, Misiek”. Zgodził się.
10 minut później, kiedy rozmawiałem z klientem, poczułem klepnięcie w ramię. To był Bill Gates. Odwróciłem się i spojrzałem na niego.
– Cześć, Misiek, jak leci? – zapytał.
A ja na to:
– Odpieprz się, Bill, mam spotkanie.